Norwegia, Szwecja i Dania

Norwegia
Lakselv – Nordkapp – Alta – Narvik  oraz  Trondheim – Molde – Lom – Oslo
Jak Norwegia długa, choć może niezbyt szeroka, tak od północy na południe jest wiele perełek, które warto w tym kraju zobaczyć. To również najchętniej odwiedzany kraj skandynawski przez turystów. Połączenie gór i wody w każdym zakątku świata wygląda wspaniale. Tak też jest i tutaj. Najwyższe szczyty Gór Skandynawskich, fiordy, krystalicznie czyste jeziora, wysokie wodospady oraz lodowce to właśnie wizytówka tego kraju. W Norwegii jest również kilka innych „magnesów” przyciągających turystów w camperach, na motocyklach oraz oczywiście na rowerach. Nordkapp – Przylądek Północny to jedno z takich miejsc. Większość wypraw na Nordkapp prowadzi przez długą i płaską Finlandię, w której pewnym momencie można wpaść w lekkie znużenie. Jezioro, las, droga, jezioro i tak setki kilometrów. Norwegia ma do zaoferowania zdecydowanie więcej od swoich dwóch sąsiadów na Półwyspie Skandynawskim. Zaczynając od północy to oczywiście wspomniany już Przylądek Północny, niżej Lofoty, a im bardziej na południe tym większe góry i dłuższe fiordy. Pomijając Nordlandię i norweską część Laponii południowo-zachodnia część Norwegii ma w sumie najwięcej atrakcji i wszystkie znajdują się w trójkącie pomiędzy miastami Trondheim, Bergen i Oslo, czyli nie takim dużym znów obszarze. Na rowerze do przejechania powiedzmy w dwa tygodnie.
W tej części Norwegii znajduje się kilka tzw. dróg turystycznych to taki norweski odpowiednim amerykańskich „Scenic Road”. Należy do nich piękna Droga Atlantycka z mostem w kształcie łuku w okolicach miasta Molde, słynna Drabina Troli, czy też równie atrakcyjna Geiringer. Nieco niżej, koło miasteczka Lom zaczyna się Park Narodowy Jotunheimen, w którym znajduje się większość najwyższych szczytów Norwegii i całej Skandynawii powyżej 2000m.npm. To w tym parku można wejść na najwyższy szczyt Skandynawii – Galdhøpiggen 2459m.npm. Pomiędzy miastem Lom a Gaupne poprowadzono kolejną bardzo atrakcyjną widokową drogę turystyczną o nazwie Sognefjell. Z tego 108-kilometrowego odcinka można wjechać, między innymi na najwyższą i najtrudniejszą drogę Norwegii do schroniska Juvasshytta, na najwyższą przełęcz drogową Skandynawii w okolicach punktu widokowego i schroniska Sognefjellshytta. Koniec drogi Sognefjell w okolicach miasta Gaupne prowadzi do jeszcze jednej „największej” atrakcji. Tutaj kończy się najdłuższy fjord Norwegii oraz drugi najdłuższy na świecie fiord Sognefjord.

Zapewne panuje opinia, że skoro kraj taki piękny to i rowerem podróżuje się po nim równie wspaniale. Otóż, nie do końca. O ile na północy kraju jest stosunkowo mały ruch samochodowy i jeździ się nawet dobrze, a poza tysiącami turystów w camperach z całej Europy mieszkańców jest niewielu tak jak i samochodów ciężarowych, o tyle w środkowej i południowej części Norwegii nie jest już tak kolorowo. Drogi są bardzo wąskie, przez wiele tuneli na trasie nie można przejechać rowerem, sporo jest krótkich odcinków „expresówek”, na które również rowerem się nie wjedzie. Do tego dochodzą jeszcze przeprawy promowe, które zajmują sporo czasu i nie są darmowe chociaż mi udało się kilka razy nie płacić za przeprawę. Sytuacje ratują norwescy kierowcy, którzy są najbardziej ostrożnymi, kulturalnymi i opanowanymi ze wszystkich krajów jakie do tej pory odwiedziłem na rowerze, a było ich już 44. Im bliżej Oslo tym ruch samochodowy jest coraz większy i bardziej uciążliwy. Niewiele pomagają trasy rowerowe poprowadzone do i z Oslo. Na dystansie 100 kilometrów po zwykłej drodze na takiej trasie przejeżdża się nawet 10% większą odległość.

IMAG1998 IMAG2009

Norwegia należy do najdroższych krajów Europy, więc jadący tam turyści nie mają łatwo. Jako, że wszystkie moje wyprawy organizuje jak najtańszym kosztem to nawet w drogiej Norwegii udało mi się znaleźć sposoby na kupowanie taniego jedzenia. Zakupy tylko w dużych sieciowych sklepach, wyszukiwanie tanich produktów oraz produktów tanich marek, przecen i promocji to był mój główny pomysł na norweską drożyznę. Również zanim wjechałem do Norwegii to sakwy miałem wypełnione zapasami z Polski i Finlandii. Kilka razy udało się nawet kupić chleb za darmo. Norwegia ma system skupu plastikowych butelek i puszek w sklepach. Kupując napój lub wodę w plastikowej butelce płaci się dodatkowo 1 lub 2.5NOK w zależności od rozmiaru butelki. W sklepach są specjalne maszyny, w które wrzuca się butelki o odbiera kwitek z równowartością wrzuconych butelek. Przy drodze kilka razy udało mi się znaleźć po kilka dużych butelek, a już 3-4 można „wymienić” na przykład na chleb lub inne produkty. W mojej norweskiej diecie dominowały ryby z puszek, które jak na ironię były tańsze niż w Polsce. Również tanie ciastka, banany, czasami promocyjny jogurt czy przecenione mleko. W większych sklepach sieci Coop i czasami w Rimi można napić się darmowej kawy.

IMAG0770 IMAG0771 IMAG0967
Orientacyjne ceny w Norwegii (07.2014) – najtańsze produkty w dużych sieciach marketów (Coop, Spar, Kiwi, Boomprix oraz ich własne tanie marki):
chleb – 5-6zł za bochenek 500-750gramów w marketach Coop, Kiwi
ryby w puszkach ( tuńczyk, makrela, sardynki) – od 2zł za puszkę w górę, 3-4packi najlepiej opłacalne
kawa w restauracjach, stacjach paliw – 7-14zł (w marketach Coop często za darmo, lub 2-5zł z maszyny)
masło czekoladowe do smarowania pieczywa 8-10zł/400g
woda butelkowana 1.5L – 5-7zł
soki w kartonach 1.5-2L – 5-6zł
ciastka herbatniki – 5-6 zł – 3×200 gramów
czekolada mleczna 100gramów – 2.5-3zł
czekolada mleczna 200gramów – 8-15zł
jogurt 150g – 5-6zł
banany – 5-6zł/kg pakowane, 10-12zł/kg luzem
pomidory – 20zł/kg
mleko – 5-6zł/L

Szwecja
Kiruna – Gallivare – Jokkmokk – Sorsele – Arvidsjaur – Tarnaby oraz Malmo – Trelleborg
Początkowo planowałem wjechać do Szwecji tylko w jednym celu. Zdobyć najwyższy jej szczyt należący do Korony Europy i wrócić do Norwegii. Jednak nie lubię jeździć dwa razy tą samą drogą, Norweska droga E6 z północy na południe jest dosyć wąska i ruchliwa no i jeszcze spodziewałem się nieco niższych cen niż w drogiej Norwegii, więc z Kiruny postanowiłem jechać na południe, a następnie w okolicach miasta Östersund chciałem „przeskoczyć” ponownie do Norwegii. Zapewne wiele osób dziwi się dlaczego opuściłem piękną Norwegię i zamiast jechać na Lofoty wjechałem do mniej atrakcyjnej Szwecji. Powód był prosty. Taki był plan wyprawy. Koło Kiruny znajduje się bowiem najwyższy szczyt Szwecji zaliczany do Korony Europy, który był moim obowiązkowym celem na trasie i na który musiałem wejść. Jak się później okazało wejście na Kebnekaise było nawet trudniejsze od wyższego Galdhøpiggen w Norwegii. Głównie ze względu na odległość do i ze szczytu.

IMAG1147

IMAG1140
Ten szwedzki odcinek jednak bardziej przypominał Finlandię, było sporo płaskich etapów oraz niekończąca się ilość jezior. Różnic w cenie jedzenia pomiędzy Norwegią i Szwecja jakoś nie dostrzegłem, a nawet jak dla mnie drożej było w Szwecji, ponieważ brakowało w sklepach produktów tanich marek ,które są dostępne w Norwegii. W dodatku to właśnie w środkowej części Szwecji najbardziej dokuczały mi owady. Kilka rodzajów muszek, komary oraz wkurzające końskie muchy, które w przeciwieństwie do innych latających paskud towarzyszyły mi podczas jazdy i nie łatwo było je zgubić. Zostawały w tyle dopiero kiedy osiągałem prędkość powyżej 28km/h, a to nie zdarzało się zbyt często. Tuż za miastem o śmiesznej nazwie Jokkmokk wyjechałem z koła podbiegunowego. Nie było tak uroczyście jak na wjeździe w Finlandii w słynnym Rovaniemi, bez Mikołaja, jego wioski i innych atrakcji. Tylko kilka tablic informacyjnych i parking z restauracją przy drodze. Ponieważ pogoda nie sprzyjała (tegoroczne lato w Skandynawii było wyjątkowo suche i upalne), komary gryzły, a na trasie zrobiło się zbyt płasko i nudno postanowiłem szybciej wrócić do Norwegii. Bocznymi drogami i skrótami wyjechałem ze Szwecji przez piękne położone przejście graniczne pomiędzy miastami Tarnaby i Trofors.

IMAG1235 IMAG1256

IMAG1275 IMAG1297

IMAG1315 IMAG1347

IMAG1382 IMAG1408
Do Szwecji podczas tej wyprawy wjechałem ponownie, aby następnego dnia ją pożegnać tak, jak i całą Skandynawię. Pociągiem przez Most nad Sundem przedostałem się z Kopenhagi do Malmo by później udać się do Trelleborga, skąd promem przedostałem się na największą niemiecką wyspę Rugia do miasta Sassnitz. Trochę ponad 200km później byłem już w Polsce w okolicach Szczecina. Tego samego dnia zwiedziłem Szczecin, a wieczorem wsiadłem w autobus i wcześnie rano następnego dnia zakończyłem Skandynawską przygodę dojeżdżając do domu.

IMAG2478 IMAG2490

IMAG2521 IMAG2531

IMAG2529 IMAG2534

IMAG2540 IMAG2542

Dania
Frederikshavn – Randers – Horsens – Odense – Kopenhaga
Przez ten mały kraj na rowerze przemknąłem w cztery dni. Ze szwedzkiego Goteborga promem przepłynąłem do niewielkiego miasta portowego w Danii – Frederikshavn i stamtąd jadąc na południe, a następnie na wschód dojechałem do Kopenhagi. Po drodze odwiedziłem miasto partnerskie Jeleniej Góry – Randers, znane głównie z trzech ogrodów w wielkich kopułach, w których znajdują się rośliny i zwierzęta z Azji, Afryki i Ameryki Południowej. W okolicach miasta Horsens w środkowej części kraju znajdują się najwyższe wzniesienia Danii sięgające ponad 170m.npm. Oczywiście bez problemu udało mi się wjechać na trzy najwyższe miejsca Danii. Na wyspie o ładnej nazwie Fionia w mieście Odense przejeżdżałem obok domu duńskiego baśniopisarza Hansa Christiana Andersena. Kolejny dzień przejazd przez Most nad Wielkim Bełtem, niestety nie rowerem, a pociągiem. Przez most prowadzi autostrada i linia kolejowa i nawet w tak bardzo rowerowym kraju jak Dania nie poprowadzono drogi rowowej przez jeden z najdłuższych mostów w Europie. Kilkuminutowy przejazd przez most kosztował sporo bo kilkadziesiąt złotych. Na kolejnej wyspie Zelandia obowiązkowo odwiedziłem stolicę królestwa rowerzystów i Danii – piękną Kopenhagę z mnóstwem ścieżek i dróg rowerowych.

IMAG2368 IMAG2374 IMAG2381

IMAG2420 IMAG2428 IMAG2440 IMAG2448

IMAG2453 IMAG2474

Dania ma największą liczbę dróg i ścieżek rowerowych na świecie w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Ponad 90% mojej trasy przez Danię prowadziła właśnie takimi odcinkami. W małych wioskach przeważnie jest po jednej stronie drogi ścieżka rowerowo-piesza. Wiele odcinków takich ścieżek łączy sąsiednie wioski między sobą. W miastach natomiast sprawa wygląda tak, jak być powinno wszędzie. Chodniki dla pieszych, drogi rowerowe (bikelinie lub osobne pasy) dla rowerów i jezdnie na samochodów. Wiele odcinków dla rowerzystów to już nawet nie drogi, a autostrady rowerowe, po których jedzie się szybko i bezpiecznie, a kierowcy przecinający w poprzek taką linię zobowiązani są do przepuszczenia rowerzysty. Po przejechaniu przez Szwecję i Norwegię w Danii można odetchnąć z ulgą płacąc np. za zakupy w sklepach. Ceny bardziej niemieckie niż norweskie. Zdecydowanie taniej niż na Półwyspie Skandynawskim.

IMAG2412 IMAG2410 IMAG2375 IMAG2378

IMAG2384 IMAG2409 IMAG2217 IMAG2226

IMAG2265 IMAG2269 IMAG2215

Yding Skovhoj, Møllehøj i Ejer Bavnehoj
Trzy najwyższe wzniesienia Danii znajdują się w środkowej części kraju. Są to odpowiednio Yding Skovhoj, Møllehøj i Ejer Bavnehoj. Wszystkie „szczyty” znajdują się w bardzo bliskiej odległości względem siebie. Ejer Bavnehoj i Møllehøj dzieli jedynie 200 metrów w linii proste, zaś Yding Skovhoj oddalony jest od dwóch sąsiadów o ponad kilometr. Różnice w wysokości pomiędzy wzniesieniami również są niewielki i wynoszą mnie niż 1 metr ale… Na Ejer Bavnehoj najbardziej przyjaznym turystycznie wzgórzu stoi prawie trzynastometrowa wieża wybudowana w 1924 roku upamiętniająca połączenie się Jutlandii z resztą Danii po Pierwszej Wojnie Światowej. Zatem szczyt de facto nie ma 170 m a 182.5m. Møllehøj to najwyższe naturalne wzniesienie. Na jego szczycie jest tylko pozostałość po starym młynie. Wysokość Yding Skovhoj to 170m nie licząc kopca (kurhanu nagrobnego) z epoki brązu na jego wierzchołku. Z kopcem wzgórze ma 172.5m.
Czwartym najwyższym szczytem Danii jest Rytterknægten na wyspie Bornholm a jego wysokość to 162m. Zarówno szczyt jak i wyspę zwiedziłem kilka lat temu.
Do Danii jako terytorium autonomiczne należy Grenlandia z najwyższym szczytem Gunnbjørna o wysokości 3694m. Nie jest on jednak uważany za najwyższy duński szczyt. Terytorium zależnym od Danii są jeszcze Wyspy Owcze z najwyższym wzniesieniem Slættaratindur 882m. Zdobywając rowerem powyższe szczyty Danii mogę się pochwalić również wjazdem na najwyższe drogi Danii, najwyżej położoną wioskę – Ejer oraz farmę – szczyt Møllehøj.

IMAG2271 IMAG2275 IMAG2289 IMAG2298_BURST001

IMAG2301 IMAG2308 IMAG2310 IMAG2322